czwartek, 17 lipca 2014

Sweden - Norway.2

Jak przygoda, to przygoda.

Choć ta akurat średnio przyjemna.
Oto nasza karoca odmówiła współpracy. Problem jest na tyle poważny, że przyjechał po nas pan Yim (albo coś takiego), o wyglądzie norweskiego drwala niczym z bajek i opowieści i zabrał nas do pobliskiego warsztatu. No cóż, podróż lawetą zaliczona.

Plusem jest chociaż nocleg spędzony w ciepłym i suchym pokoju hotelowym. Minusów cała masa. Dodatkowe koszty, pominięte punkty planu, czy naciągnięte (być może) ramy czasowe całej wyprawy to tylko nieliczne, które teraz przychodzą mi do głowy. Wszystko okaże się jutro. Do promu jeszcze 1200 km.

Zdjęcia nie ma, bo leje! I - uwaga - ciemna już noc!

Pozdrawiam.
Trzymajcie kciuki.

Update
Po szybkim rzucie okiem (bo na prawdziwe sprawdzanie czasu w warsztacie brak) diagnoza - sprzęgło do wymiany. Czas - najpewniej wtorek. Koszt - 8,500 koron (na polskie około dzielone przez 2). Decyzja - ryzyk fizyk - jedziemy. Przy dobrych wiatrach wrzucimy trójkę i dolecimy na niej do portu. Ale co się zdarzy, nie wie nikt.

Trzymajcie kciuki jeszcze mocniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz