niedziela, 25 stycznia 2015

it takes an ocean not to break


Nie będę oryginalna - zimy nienawidzę. Dlatego też będę się na razie zanurzać w czasy, kiedy jej nie było. To listopad 2014 Łeba. Piękny, ciepły weekend. Na szczęście, bo jako rasowa gapa zostawiłam w domu wszystkie swoje rzeczy. A potem jeszcze płaszcz, po drodze u znajomych. Na szczęście znów został sprawdzony polar, a gile (wówczas do pasa!) nie przypuściły dalszej inwazji.
































czwartek, 1 stycznia 2015

30. Bieg Sylwestrowy + Bonus Hokus Pokus

Sypie śnieg, jest minus 5. Ślisko i wieje. Zima w pełnej odsłonie. A mimo to, ten bieg, od trzydziestu już lat przyciąga chmarę wariatów. Wariatów! I nie mówię tego tylko dlatego, że ja - dziecko anty-sport, a do tego kot piecuch - nie wyobrażam sobie takiego wysiłku w takich okolicznościach przyrody. Ten bieg, ma swój jedyny w rodzaju zwyczaj. Owszem, jest ściganie się, odmierzanie czasu, rywalizacja. Ale wszystko jakby z mniejszym zacięciem i w lepszym humorze. No i te stroje! Karnawał czas zacząć!

(zdjęcia super nie są, bo aparat zniósł warunki gorzej niż biegacze, cóż, to jego ostatnie podrygi)


















I na koniec bonus:




Czary mary. Tak tam jest człowiek!