Nie będę oryginalna - zimy nienawidzę. Dlatego też będę się na razie zanurzać w czasy, kiedy jej nie było. To listopad 2014 Łeba. Piękny, ciepły weekend. Na szczęście, bo jako rasowa gapa zostawiłam w domu wszystkie swoje rzeczy. A potem jeszcze płaszcz, po drodze u znajomych. Na szczęście znów został sprawdzony polar, a gile (wówczas do pasa!) nie przypuściły dalszej inwazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz